czwartek


Kolektywna Galeria Fotograficzna

Marszałkowska 27/35 lok.3,
Warszawa

Facebook
Instagram
Mail

wystawy aktualne


29.09 – 09.10
Tarcie / Friction




wystawa 29.09 – 09.10


Tarcie / Friction



Community, collective, commune, lack of hierarchy, management, and structure.
The united energy of thirteen independent people, thirteen artists, personalities, egos. An egalitarian foundation gives hope for a collective work. But is this utopia even possible? History shows how challenging such ideals are. Even though everyone
is playing for the same team, one might feel as if the team itself was running in circles, like the characters from The Ministry of Silly Walks.

We have decided to create an exhibition which would translate our stream
of consciousness into a visual language. The title “Friction” is a theme that was chosen based on our experience of collective work. This word is situated right between conflict and unanimity. Without friction there’s no spark. We have democratically divided the walls of the gallery into almost identical surface areas. The parts of the wall were then randomly assigned to each member of the collective. We have gathered a few thousands photos for this joint statement.

The exhibition attacks the visitor with its intensity. Love intertwines with aggression, carnal intimacy with alienation, abstraction with, at times, painfully literal and anti-aesthetic shots of everyday reality. Each one of the artists has assembled their part using their own and others’ photos, applying a personal key. Therefore, on this stage of creation of a cacophony of images the following contexts emerged: chaos, group relations, Eros and Thanatos, rough courtship, the battle of the sexes, individualism, community.

There are no reading instructions for this exhibition. A creator of their own piece
of this big collage wouldn’t come up with any narration. The context and, above all, the message will almost fully be out of their hands. The scale simultaneously helps and disturbs the creator, and the viewer will do whatever they want with it. They can try to grasp the whole or focus on a fragment. They might look for a common theme or assume that randomness is the key.

Standing close to the wall in a small space you might feel a part of the process.
To almost physically feel the eponymous friction. However, if we could stand farther from this wild mosaic, we would see an almost completely homogenous blur.



The featured artists are:
Ola Bydłowska, Jan Jurczak, Paweł Kocan, Milena Liebe, Marta Mach, Wiktor Malinowski, Dawid Misiorny, Tymon Nogalski, Kajetan Plis, Maksym Rudnik, Bartek Wieczorek, Ada Zielińska

Wspólnota, kolektyw, komuna, brak hierarchii, zarządu, struktury. Wspólna energia trzynastu niezależnych osób, trzynastu artystek i artystów, osobowości, ego. Egalitarny fundament daje nadzieję na kolektywną pracę. Ale czy ta utopia jest możliwa? Historia pokazuje, że tak idealistyczne założenia są bardzo trudne w realizacji. Wszyscy grają do jednej bramki, ale czasem można odnieść wrażenie, że drużyna biega bez celu, niczym postaci z Ministerstwa Głupich Kroków Monty Pythona.

Zdecydowaliśmy się stworzyć wystawę, która na język obrazu przekłada “strumień świadomości” naszej grupy. Tytułowe „tarcie” to motyw przewodni ustalony wspólnie na podstawie doświadczeń pracy w kolektywie. To słowo plasuje się w spektrum między konfliktem a jednomyślnością. Bez tarcia nie ma iskry. Demokratycznie podzieliliśmy ściany galerii na części o niemalże identycznej powierzchni. Fragmenty ścian losowo przypisane zostały osobom z kolektywu. Zebraliśmy kilka tysięcy zdjęć do wspólnej wypowiedzi.

Powstała ekspozycja bombarduje swoją intensywnością. Miłość przeplata się tutaj
z agresją, cielesna bliskość z wyobcowaniem, abstrakcja z reporterskimi, czase aż boleśnie dosłownymi i anty-estetycznymi ujęciami dokumentującymi codzienną rzeczywistość. Każda i każdy z artystek i artystów tworzył swoją część wykorzystując zdjęcia swoje oraz innych za pomocą osobistego klucza. Na etapie tworzenia kakofonii obrazów pojawiły się więc konteksty: chaos, relacje w grupie, Eros i Tanatos, końskie zaloty, wojna płci, indywidualizm, wspólnota.

Nie ma instrukcji do czytania ekspozycji. Jakiejkolwiek narracji nie wymyśliłaby osoba tworząca swój fragment wielkiego kolażu, kontekst, a przede wszystkim przekaz i tak będzie tylko w małej części przez nią kontrolowany. Skala jest jednocześnie przyjacielem i wrogiem twórcy, a odbiorca i tak zrobi z nią co zechce. Może spróbować objąć całość albo skupić się na wycinku. Może szukać wspólnego klucza albo przyjąć przypadkowość za istotę.

Stojąc blisko ściany w niewielkiej przestrzeni można poczuć się częścią procesu. Poczuć niemal fizycznie tytułowe tarcie. Jednak gdybyśmy mogli oddalić
się o kilkadziesiąt metrów od szalonej mozaiki, zobaczylibyśmy niemalże jednolitą plamę.


W wystawie udział biorą:
Ola Bydłowska, Jan Jurczak, Paweł Kocan, Milena Liebe, Marta Mach, Wiktor Malinowski, Dawid Misiorny, Tymon Nogalski, Kajetan Plis, Maksym Rudnik, Bartek Wieczorek, Ada Zielińska




wystawa 15.09 – 25.09


Alicja Łabądź – Strike A Pose

PL

Lata 90 i wczesne 2000 zbudowały idee zawodu idealnego, przynoszącego niebotyczny zarobek, sławę oraz piękne życie w bardzo krótkim czasie. Gloryfifikacja długonogich super modelek, zamieniających w złoto wszystko czego dotknęły, sprawiło, że setki dziewcząt powyżej wzrostu 175cm, o proporcjonalnej sylwetce i fotografificznej twarzy zapragnęło być jedną z nich. 20 lat po erze super modelek, ten sam zawód wciąż napawa nadzieją już tysiące dziewcząt, którym obiecywane są błyszczące magazyny, kampanie reklamowe największych marek, czy pokazy najznakomitszych domów mody. Jednak rzeczywistość nie wygląda jak ta, o której przyszłe
i obecne modelki marzą.

Długo przed tym zanim zobaczysz swoją twarz wydrukowaną w prestiżowym magazynie sprzedawanym na ulicach Mediolanu, czy
na banerze reklamowym wiszącym w centrum Paryża, musisz przejść przez niezliczoną ilość castingów, pracowni projektantów, studio fotografificznych, czy uczelni artystycznych. Wcale nie jest tak łatwo, jak opowiadała Twoja agencja. Jeśli będziesz mieć szczęście zarobisz pierwsze pieniądze na drugim kontrakcie w Chinach, które pomogą otrzeć łzy frustracji, demotywacji oraz tęsknoty za swoim domem. Nigdy nie zapominaj o tym, żeby się uśmiechać i być miłą, klienci nie lubią obrażonych modelek. Nawet wtedy, kiedy agencja codziennie powtarza Ci, że powinnaś mocniej popracować nad swoim ciałem a Twoja 16 letnia współlokatorka (jedna z 8, z którymi dzielisz apartament modelek) doprowadza Cię do szaleństwa. I tak pewnie nie dostaniesz tej pracy, na którą tak bardzo liczyłaś, z powodu innej 16 letniej modelki, ona jest w tym biznesie conajmniej dwa lata dłużej od Ciebie, jej biodra są węższe, a portfolio zdecydowanie większe, niż Twoje. Ale nie poddawaj się, w końcu ktoś da Ci szanse i najlepsze co możesz wtedy zrobić to zapozować.

Pracę nad projektem Strike A Pose rozpoczęłam w roku 2018, na moim pierwszym kontrakcie w Korei Południowej. Od tego czasu pracowałam w Chinach, Japonii oraz Europie dokumentując codzienne życie modelek wylatujących na kontrakty w celu zarobienia pieniędzy, zbudowania portfolio, czy wybiciu się w świecie mody. Obserwując te branże od środka, skupiam się na prezentacji problemów z jakim mierzą się często bardzo młode, niedoświadczone dziewczyny, pragnące dosięgnąć ideałów super modelek z lat 90 lub tych, które widują na codzień w mediach społecznościowych. Chce przełamać mit modelki, która nie wstaje z łóżka za mniej, niż 10tys dolarów. Większość z nas nigdy nie będzie pracować dla osławionych domów mody. Moją misją jest urealnienie tego zawodu, pokazanie, że jest to wymagająca, czasochłonna praca, która nie zawsze przynosi oczekiwane rezultaty, a często doprowadza do psychicznego

i fifizycznego wycieńczenia, utraty poczucia wartości oraz rzeczywistego postrzegania własnego ciała. Strike A Pose opowiada o karierze przeciętnej modelki, której codzienność odbiega od tej pokazywanej na Instagramie.
Projekt jest wciąż w toku.


ENG

The nineties and the early noughties bestowed on us the concept of the ‘ideal profession’, that is, instant fame, fortune and the high life. The glorification of long-legged supermodels seemingly endowed with the Midas touch, caused legions of girls who fitted the paradigm (5’9 or taller, proportional silhouette and a photogenic face) to want to be one of them.

Now, roughly twenty years since the supermodel era, the very same profession is even more tempting to an even greater number
of young hopefuls. Lured by the promise of shiny magazine covers, top brand advertising campaigns and haute couture catwalks, the reality in fact falls far short of their dreams. The long road to seeing your face on the glossy cover of a magazine in Milan or a billboard
in the centre of Paris meanders through countless auditions, design studios, photography backdrops and art schools. Unfortunately,
it turns out not to be as easy as the agency told you it would. If you’re lucky, your first paycheck, after your second contract in Asia, will be just enough to mop up the tears of frustration, disillusionment and a longing for home. But don't forget to smile. And play nice! Clients don’t like grumpy models. Even when your agency reminds you on a daily basis that you have to work harder to achieve that perfect body, or one of your eight roommates is driving you up the wall. Oh, by the way, she’s sixteen. To be honest you probably won’t get the job anyway. You see, there’s this other sixteen-year-old. She’s been in the industry two years longer than you. Her hips are narrower and her portfolio thicker than yours. But don’t give up. One day someone will give you a chance. And when that happens, the best thing you can do is strike a pose.

Strike a Pose was started in 2018 during my first modeling contract in South Korea. Since then I have worked in China, Japan and Europe documenting the everyday life of models earning a living, building a portfolio or simply trying to make it in the fashion world. Observing the industry from an insider's perspective gives me the opportunity to depict the challenges young models face while trying to achieve the ideal of the 90’s supermodels or those they see daily on social media.

My goal is to debunk the myth of the "I don't get out of bed for less than $10,000 a day’ model. After all, most of us will never work for
a famous fashion house. I want to reveal the true face of this challenging and time consuming profession - a job that does not always bear fruit but often leaves its acolytes physically and mentally washed out, with body image disorders and loss of self-esteem. Strike a Pose tells the story of an average model whose daily life varies vastly from that one expects to see on Instagram.
This is an ongoing project.

Muzyka towarzysząca produkcji – Jaxe / Soundtrack produced by Jaxe


wystawa 28.07 – 07.08

Jan Jurczak – Bedside



Wystawa powstała we współpracy z francuską pisarką Doan Bui. Jej teksty o dzieciach z Oblastu Kijowskiego zostaną odtworzone (przeczytane) w Czwartku. W trakcie wystawy będziemy zbierać środki na wsparcie znajomych rodzin, które straciły swoje dzieci w wyniku rosyjskiej agresji. "How resign ourselves to not try to explain how we had come here? yet we were there. And yet it was impossible. Just start telling us that we were suffocating." - napisał Robert Antelme po powrocie z obozów nazistowskich. Mieszkańcy Buczy również opowiadają historie i duszą się. Pietnastoletni Igor został zastrzelony z zimną krwią. Sześcioletnia Nastia zginęła w przedszkolu. Pietnastoletni Iwan został zastrzelony w samochodzie swojej matki. Horror przeżyty w Buczy uderza może szczególnie dlatego, że dzieci nie zginęły w niej w wyniku masowych bombardowań. Wraz z rodzinami były celem ataków.
Exhibiton was created in cooperation with French writer Doan Bui. Her texts about children from the Kiev Oblast, will be played (read) in Czwartek. During the exhibition, we will be raising funds to support families which lost their children, because of Russian aggression. "How do we resign ourselves to not try to explain how we had come here? Yet we were there. And it was impossible. Just start telling us that we were suffocating." - wrote Robert Antelme after returning from the Nazi camps. Bucza residents also tell stories and suffocate. Fifteen-year-old Igor was shot in cold blood. Six-year-old Nastia was died in a kindergarten. Fifteen-year-old Ivan was shot in his mother's car. The horror experienced in Bucha is perhaps particularly striking because the children there were not killed by indiscriminate bombings. Along with their families, they were targeted.


wystawa 07.07 – 17.07

Paulina Pawłowska
– Skóra publiczna
Ciało. Polityka. Kontrola. Intymność. Przyjemność. Ból.


Działając na pograniczu performansu i fotografii – Paulina Pawłowska bada relację między sztuką, a erotyką pozostającą pod kontrolą społecznych norm. Wykorzystując narzędzia i praktyki BDSM – uległość i dominację – artystka poszukuje nowego spojrzenia na wertykalne relacje naznaczone symboliczna przemocą.

Użyta w projektach fotografia natychmiastowa – medium o intymnym i przedmiotowym wymiarze – podkreśla nierówny stosunek pomiędzy osobą fotografującą i fotografowaną - jej podmiotem
i obiektem. Fizyczność polaroida, obrazu zamkniętego w niepowtarzalnej i jednostkowej formie, oddaje charakter kontroli nad ciałem i jego obrazem.

Na wystawie “Skóra publiczna” Paulina Pawłowska prezentuje archiwum niepokazywanych wcześniej polaroidów z lat 2019-2022 oraz znane szerszej publiczności, serie PISS, Inside/Outside oraz Embodied Ritual.

Współpraca / host – Karol Grygoruk


wystawa 02.06 – 12.06

Dawid Misiorny – Umarell


I) Umarell - określenie w języku włoskim, powszechnie używane w Bolonii, odnoszące się do starszych mężczyzn w wieku emerytalnym, którzy spędzają czas przy placach budowy, obserwując i komentując pracę robotników zazwyczaj poprzez niechciane rady.

(Wiki)


II) Wyobraziłem sobie metaforę mechanizmu działania świata Mechanizm ten opiera się na binarnych relacjach między nieskończonymi opozycjami: Dobre-Złe, Ładne-Brzydkie, Prawdziwe-Fałszywe, społeczeństwo-jednostka, system-utopia, kultura-natura, forma-abstrakcja, linearny- nielinearny, instytucja-idea, klasyk-wizjoner, prawa ludzkie-prawa natury itd. Innymi słowy zjawiska zawsze zachodzą w relacjach Dominanty- zdominowany.

Metafora dominanty jest dla mnie kąt prosty, linia prosta, forma wytworzona przez środowisko człowieka, nie występująca w naturze; społeczeństwo, kultura, mająca tendencje do duplikowania i katalogowania.  

Metaforą dominowanego jest kłącze, abstrakcja, bazgroły, błąd, natura, forma otwarta, niepoliczalna, efemeryczna, nie dająca się jednoznacznie sklasyfikować.

Nieskończoność tej metafory, myślenie o niej, śledzenie i dokumentowanie doprowadziły mnie do miejsca, w którym widzę ją wszędzie. Staje się ona nie tylko punktem odniesienia, inspiracją, zbawieniem ale też przekleństwem.

Metafora ta niczym mechanizm sam w sobie rozwija się na wiele roboczych podrozdziałów: człowiek w opresji formy, kopia a wersja, natura imitująca kulturę, dążenie formy do abstrakcji itd. Fotograficzne akt tej sprawy wymykają się na jednoznaczne podziały, tworząc układankę dążącą nie tyle do rozwiązania, co do szukania rozwiązań - proces jako dzieło.
Wystawa „Umarell” jest częścią tego zapisu w procesie tzw. Niekończącą się retrospektywą aka Matrix bez kina.
(Ja)


wystawa 12.05 – 22.05


Bartek Wieczorek
– Adam’s Song
„The greatest man I never knew
Lived just down the hall
And every day we said, "Hello"
But never touched at all”
„Oh, he was good at business
But there was business left to do
He never said he loved me
Guess he thought I knew”

Reba McEntire - The Greatest Man I Never Knew


Wspomnienie ojca to zarys zaokrąglonych nad biurkiem pleców i rytmiczny dźwięk klawiszy starej maszyny do pisania. Ta muzyka dobiegająca z pokoju za ścianą budziła mnie rano do szkoły i witała już na podwórku z szóstego piętra, kiedy z niej wracałem. Dzień, kiedy dowiedziałem się, że będę rodzicem otworzyło we mnie na nowo rozmyślania o mojej relacji z ojcem. Obudziło tęsknotę i bunt. Mój dom był tradycyjny, pełny i dostatni, ale naszej relacji zawsze odczuwałem pewnego rodzaju niedostatek. Wróciła tęsknota za tymi nigdy nieodbytymi wakacjami, nieprzetartymi szlakami, niewypowiedzianymi słowami.

Zostanie ojcem dało mi nadzieję na zrozumienie Adama i próbę zbudowania naszej relacji na nowo. Być może jego nieobecność w moim życiu nie była wcale formą ucieczki, a wynikiem silnego poczucia powinności. Próbą wypełnienia nadanej przez społeczeństwo roli w tradycyjny sposób. Mój ojciec zmarł zanim moja córka skończyła rok. Ten rok był za krótki, żebym odważył się na szczerość.  W idealnym świecie mielibyśmy więcej czasu. Ten rok pozostanie ze mną na długo, być może na zawsze. Pozostaje mi wspomnienie rytmicznej muzyki dobiegającej zza ściany, skomponowanej szybkimi uderzeniami w starą maszynę i przetłumaczenie jej na język wszyskich rozmów, które odbędę ze swoją córką. 


wystawa 28.04 – 08.05


Ola Bydłowska
– Thirst Knows No Season
poranny rekonesans przyniósł, co następuje:
ziemia pomarańczowa, raczej gliniasta,
pachnąca zapchaną prysznicową rurą.
dumna gospodyni prezentująca mi skąpe owoce kawowca, które starannie podlewała odzyskaną deszczówką. błotniste kałuże niechętnej do wchłonięcia się wody.

„Pozostałem sam, rozczarowany, jak zawsze bywa, gdy coś się urzeczywistnia - albowiem urzeczywistnienie jest zawsze mętne, nie dość wyraziste, pozbawione wielkości i czystości zamierzenia.”

Witold Gombrowicz, Pornografia


wystawa 18.11 – 05.12.2021


Maksym Rudnik – Schyłek
Autor eseju:
Izaak Lazar


Pisząc te słowa znajduję się na odległym kontynencie, moje ciało jest już stary i nie jestem w stanie odbyć tak dalekiej podróży, by odwiedzić Warszawę. Znam jednak prezentowane tutaj prace lepiej niż mogłoby się wydawać. Może powode są niezliczone ilości rozmów, które odbyłem z Maksymem a może powodem jest fakt, że w naszych żyłach płynie ta sama, rodzinna krew Lazarów. Archiwum zdjęć naszej rodziny daje też początek tej wystawie. Fotografia
niemowlęcia, które - pełne zdziwienia i przerażenia - patrzy “na nas”, jednak jego wzrok zdaje się sięgać gdzieś znacznie dalej, jakby potrało dostrzec znacznie więcej niż nasz wzrok - dorosłych, dojrzałych ludzi - jest w stanie dosięgnąć. To spojrzenie narzuciło mi pytanie - czy od pierwszych chwil jesteśmy zmuszeni zmagać się z okrucieństwem tego świata? Rodzimy się w bólach i płaczu żeby brnąć przez życie z całym spektrum skrajnych emocji.
W otaczającym nas trudzie i niepewności, które w obecnych czasach nasilają się, coraz bardziej szukanie nadziei i światła w życiu wydaje się być zadaniem tylko dla najwytrwalszych. Mimo naszej nadrzędnej pozycji w hierarchii gatunków jesteśmy jak ćmy, których drogowskazem jest księżyc, dzięki któremu utrzymują stały kurs. Wystarczy najmniejsza żarówka na ich torze, żeby ćma wpadła w zwariowany, psychotyczny taniec z którego nie jest w stanie się uwolnić i niejednokrotnie prowadzi ją na pewną śmierć w samotności.

My tak samo - płyniemy przez życie na obranym przez nas kursie, który zostaje zachwiany przez drobne światła - przystanie na naszej drodze. Zyskujemy i tracimy bliskie nam osoby. Potramy obdarować tym, co najcenniejsze a niejednokrotnie z impetem ranimy nam najbliższych. Jak osy, które w szalonym amoku podczas swojej “ostatniej wieczerzy” skłonne są w akcie ostatecznej desperacji zrzucić drugiego osobnika pozostawiając go na przedwczesną śmierć bez pożywienia.

Przepłynąłem przez całe spektrum tych wydarzeń, dobrych i złych. Teraz jestem uosobieniem tego zgniłego jabłka, które niegdyś niosło szczęście i pożywienie, a teraz jest utrapieniem i zmorą. Skórę mam pomarszczoną, oczy wypełnione smutkiem a ciało moje dekady temu utraciło swój blask i sprężystość. Moje życie jest w końcowym stadium cyklu. Zasmakowałem szczęścia, poczułem gorzki smak utraty i cierpienia, byłem zaszczycony posiadając bliskich mi przyjaciół i wcielałem się w potwora raniąc innych. Zapewne w niedalekiej przyszłości zapłonie nade mną świeczka na kawałku życiodajnej gleby i zawitam do księżycowego królestwa, którym włada sama kostucha. Cykl życia się domknie z wiekiem mego grobowca.

Póki co, życie zwycięża śmierć.


wystawa 31.03 – 09.04


Kajetan Plis
– Beztroskie Lato
beztroski (przymiotnik) znaczenia:

(1.1) nie mający trosk, zmartwień

(1.2) nieskłonny do martwienia się, nieprzejmujący się niczym;
synonimy:
(1.2) idylliczny, sielankowy, bezproblemowy

Połóż się na trawie i weź głęboki oddech.



wystawa charytatywna 10.03 – 20.03


Slava Ukraini!



How to react to war?
How to cope with fear?
How to survive uncertainty?

War in Ukraine shocked us all. Nobody expected it. Not so long ago our gallery members scheduled upcoming individual photography exhibitions for this year. Due to the tragic events which are happening so close to our borders, we can’t stay indifferent and decided to hand over our space to artists from Ukraine.

Idea for the exhibition “Slava Ukraini” came up spontaneously, as an act of solidarity with those who overnight had to face a new reality.

Sasha Kurmaz, the winner of FOAM Talents sent us his work while hiding in one of Kiev’s shelters. Daniel Kosoy, shared with us a photograph of his best friend who took his own life due to Russian aggression. Among others are also: Synchrodogs, Yan Wasiuchnik, Genia Volkov, Max Dutka, Daria Svertilova, Lesha Berezovskiy, Yuliia Frolova, Valentine Bo, Kristina Podobed, Maksim Finogeev, Kris Vóitkiv, Elena Subach, Daniel Kotliar, Yulia Krivich, Borys Slobodianiuk, Vova Vorotniov, Anton Shebetko, Mishka Bochkaryov, Lisa Vlasenko, Nikita Sereda, Julie Poly, Victoria Pidust and others.

During the exhibition (later released online) there will be a prints sale available in limited edition of 100 copies / 300zl (60 euros) per print. All profits will be donated to Humanitarian charitie helping war victims in Ukraine.
Jak reagować na wojnę?
Jak radzić sobie ze strachem?
Jak przetrwać niepewność?

Wydarzenia mające miejsce w Ukrainie wstrząsnęły nami wszystkimi. Wojny nie spodziewał się nikt. My również. Jeszcze nie tak dawno temu rozmawialiśmy w grupie o programie kolejnych wystaw indywidualnych. Dziś w obliczu tragedii, jaka ma miejsce tuż obok naszego domu, nie możemy pozostać obojętni.
 
Pomysł wystawy „Slava Ukrajini!” narodził się spontanicznie, jako akt solidarności i dobroci. 
 
Sasha Kurmaz, zwycięzca FOAM Talents wysyłał nam swoje prace kryjąc się w Kijowskim schronie. Daniel Kosoy podzielił się z nami fotografią przyjaciela, którego rosyjska agresja, doprowadziła do samobójstwa. Dołączył do nas uwielbiany przez branżę modową duet Synchrodogs, który na co dzień zajmuje się fotografią artystyczną. W wystawie ponadto biorą udział m.in: Yan Wasiuchnik, Genia Volkov, Max Dutka, Daria Svertilova, Lesha Berezovskiy, Yuliia Frolova, Valentine Bo, Kristina Podobed, Maksim Finogeev, Kris Vóitkiv, Elena Subach, Daniel Kotliar, Yulia Krivich, Borys Slobodianiuk, Vova Vorotniov, Anton Shebetko, Mishka Bochkaryov, Lisa Vlasenko, Nikita Sereda, Julie Poly, Victoria Pidust i inni. 

Podczas wystawy i później online będzie można zakupić prace w limitowanej edycji 100 sztuk w cenie 300 zł. Zebrana kwota przeznaczona zostanie w całości na cele wspierające pomoc humanitarną ofiar wojny w Ukrainie.



wystawa 24.02 – 03.03


Ada Zielińska
≈ 5 km / W przybliżeniu 5km
You have stalked this blog,
you must really like me.
Message me any time
even if it’s just to talk.
I blog about whatever I want.


Sam Riviere, 'infinity sunsets',
from Kim Kardashian's Marriage,
Faber & Faber, 2015




~5km

Ile dzieli nas od horyzontu? Jeżeli obserwujemy go z wysokości poziomu morza, to odległość wyniesie (w przybliżeniu) 5 km. Jednak jeśli pokonamy te 5 km, dystans wcale nie ulegnie zmianie. Nigdy nie dościgniemy horyzontu, nie zajrzymy za kraniec świata, możemy tylko na chwilę ustalić jedno, wspólne wyobrażenie.

To właśnie jest przyczynek do prezentacji Ady Zielińskiej w galerii Czwartek. Fotograficzny notatnik stworzony przez artystkę, złożony ze zdjęć zachodów słońca, układa się w refleksję o tym, jak kadrujemy codzienność do własnych wyobrażeń. Ada Zielińska w przestrzeni galerii Czwartek wyznacza wspólny punkt obserwacji dla wszystkich odwiedzających. Na wysokości wzroku rysuje nieskończoną linię swojej imaginacji. Buduje ją z chwil, w których słońce zbliża się do horyzontu.

~5km

How far is the horizon we see? If we look at it from sea level, the distance would be approximately 5 kilometres. But if we travel those 5 km, the distance would stay the same. There is no point in chasing horizon, because we will never catch it. We will never be able to look beyond the edge of the world. We can only establish one, common image.

Approximately 5km is a photography notepad made with moments around the sunset to bring a reflection on how we crop reality for our own imagination. One fixed point for all sunsets is a designated common horizon which connects them together.



Publikacja


Wiktor Malinowski – Serotonina


Rok 2020. Środek zimy. Jeszcze dochodzę do siebie po Sylwestrze. Zawsze najgorzej jest trzeciego dnia. Obiecałem sobie, że to ostatni raz. Przeżycie weekendowych skrajności kosztem apatii w tygodniu. Szczęście jest tylko tam, gdzie uciekam. Zaczynam się stresować. Po cholerę kupiłem ten bilet, dlaczego zgodziłem się lecieć do Maroko? Przecież to ostatnia rzecz do jakiej się nadaję.
Nie mogę myśleć, pracować. Ledwo wytaczam się z domu do sklepu. Jak zostawić to rozgrzebane “wszystko” i polecieć do Afryki?

Słońce. Moje źrenice wypełnia lekarstwo. Owoce, smaki, kolory, wszystko pulsuje. Hostel pełen młodych ludzi, artystów. Wokół muzyka, szmer rysujących ołówków, mieszające się barwy. Rozmowy o energii, haszysz, szczere wyznania i rozbrajająca otwartość. Zrzucam skorupę, dopuszczam wewnętrzny głos. Odczuwam smutek kiedy myślę o sobie w Warszawie, w końcu żyję tu i teraz. Wyzwalająca perspektywa. Przecież to wszystko jest takie proste, tak niewiele mi trzeba. Dlaczego tak łatwo o tym zapomnieć?
Jestem zafascynowany. Miasta, ocean, góry, pustynie, oazy. Jestem ostrożny, dokumentuję powierzchownie. W te dziesięć dni można zasmakować tylko lukru, zewnętrznej dekoracji. Obiecuję sobie, że wrócę tu za rok, na dłużej. Chcę więcej.

Naiwny optymizm straciłem gdzieś między halą przylotów, a Aleją Niepodległości, ale mimo wszystko wracam odmieniony, coś wyrównało się w środku.

Chyba już jestem zdrowy.

Limitowana edycja – 50 kopii. Format A5, 48 stron na papierze kredowym 130gsm, okładka 250gsm + obwoluta plastikowa. 


wystawy archiwalne


22.04 –29.04.2023
Tyler Matthew Oyer – Togetherness

29.09 – 09.10.2022
Friction

15.09 – 25.09.2022
Alicja Łabądź – Strike A Pose

01.09 – 11.09.2022
Tymek Bryndal & Tymon Nogalski – Spacer

28.07 – 07.08.2022
Jan Jurczak – Bedside

07.07 – 17.07.2022
Paulina Pawłowska – Skóra publiczna





02.06 – 12.06.2022
Dawid Misiorny – Umarell

12.05 – 22.05.2022
Bartek Wieczorek – Adam’s Song


28.04 – 08.05.2022
Ola Bydłowska – Thirst Knows No Season

31.03 – 10.04.2022
Kajetan Plis – Beztroskie Lato


10.03 – 20.03.2022
Slava Ukraini!

24.02 – 03.03.2022
Ada Zielińska – ≈ 5 km


09.12 – 19.12.2021
Jan Jurczak & Marta Niedbał – Somnium Soft–core


18.11 – 05.12.2021
Maksym Rudnik – Schyłek

04.11 – 14.11.2021
Wiktor Malinowski – Serotonina

21.10 – 30.10.2021
Paweł Kocan – Ene Due Rike Fake

07.10 – 17.10.2021
Milena Liebe – Centaury

30.09 – 03.10.2021
Tymon Nogalski – Kaprysy i okoliczności

09.09 – 19.09.2020
Krzysztof Powierża – Deadline

12.08 – 30.08.2020
Pierwszy